Zapraszam na kolejną odsłonę podcastowej opowieści o Islandii. Z tego odcinka Łosiologii dowiesz się, jak Demi, która na stałe mieszka na Islandii, wspomina pierwsze dni po erupcji wulkanu Fagradalsfjall. Moja rozmówczyni swoje wrażenia uzupełnia o wiele geoturystycznych i geologicznych ciekawostek.
Emocje wokół tego wulkanu nie stygną, a chętnych do odwiedzenia rejonu erupcji nie brakuje. Jeżeli i Ty do tych chętnych należysz, koniecznie wysłuchaj tego odcinka, by sprawdzić, jak zadbać o swoje bezpieczeństwo podczas takiej wyprawy.
Bardzo się ucieszymy, jeśli islandzkie odcinki wniosą coś do Twojego życia. Jeżeli tak się stanie, koniecznie daj mi znać!
Transkrypcja rozmowy:
Wszystkie zdjęcia w opisie zostały pobrane za zgodą Demi z jej strony naszmalyswiat.pl
[Alicja] No właśnie ten ostatni event. Dla nas teraz jest oczywiste, że mamy lipiec 2021, ale podcast jest takim produktem…
[Demi] No trochę tak [śmiech].
[A] Może być odsłuchany za 2, 3, 5 lat. Może w 2027, no nie wiadomo. Będzie wisiał na serwerze, może ktoś sobie kliknie i będzie chciał posłuchać o tym. Więc ten event, który miał miejsce na początku 2021 roku.
[D] 19 marca.
[A] Wulkan, wielka atrakcja, największa chyba teraz na Islandii. I też się pewnie zaczęła od tych tąpnięć i wstrząsów. I tak jak mówiłaś, że było czuć coraz większe natężenie. Może tak na chwilkę, żeby przerwać te wszystkie mądre, geologiczne słowa: wiem, że byliście tam. Byłaś tam z rodziną i przyjaciółmi. Pamiętasz te emocje? Emocje osoby, która jara się geologią? Znasz się, interesujesz i nagle możesz na własne oczy to zobaczyć. I mówisz: „Idę teraz do wulkanu. Czytam sobie całe życie w książkach, a teraz idę i patrzę na wulkan. Odrąbię sobie kawałek zastygniętej magmy”. Opisz, jak to było, co czułaś w tym momencie.
[D] To nie był mój pierwszy raz, kiedy widziałam wulkan w akcji. Kiedy miałam 8 lat, zobaczyłam to po raz pierwszy w Japonii. Bo jak byłam mała, to mieszkałam w Japonii. To też jest wulkanicznie i sejsmicznie aktywny kraj. I tam widziałam, jak dymi Sakurajima. I myślę, że to moje mieszkanie w Japonii chyba było czymś, co sprawiło, że mnie te wulkany i geologia zainteresowały. Bo tam życie też jest tam od tej przyrody nieożywionej uzależnione.
No ale to było jednak bardzo dawno temu i też nie miałam takiej świadomości może, mniejszą wiedzę i wiadomo, inaczej przeżywałam wtedy, a teraz wszystko na świeżo. I pierwszy raz, kiedy wybrałam się na erupcję, to było 2 dni od jej rozpoczęcia i wybrałam się tam z moimi przyjaciółmi. Przyjaciółką – panią geolog – którą właśnie poznałam dzięki Islandii i mojej aktywności w internecie. Bo od początku emigracji wrzucałam różne vlogi na YouTube’a, prowadziłam bloga, itd. Wiadomo, mówiłam. I tak się zgadałyśmy i ta pasja do geologii nas bardzo połączyła. I myśmy tam razem się wybrały i powiem ci, że jak tylko zobaczyłyśmy, to był dla nas niesamowicie wzruszający moment. Naprawdę chciało się płakać i to było coś takiego nie do uwierzenia, jakim cudem, za jakie rzeczy dostajemy tak piękny prezent od Ziemi, że możemy coś takiego widzieć na własne oczy teraz, jak rodzi się Ziemia. Że jesteśmy świadkami czegoś tak wyjątkowego, nas dawno nie będzie, a to będzie wciąż świeżutkie. Święty Graal, niesamowite.
[A] Piękne przeżycie.
[D] Niewyobrażalne. Nie wyobrażałam sobie, że coś takiego zobaczę. W sensie – nawet jak sobie wyobrażałam, jak wulkan wybucha, czy się widziało na zdjęciach, filmach, to jednak na żywo to jest nie do porównania. Powiem ci, że mnie bardzo zaskoczyły kolory. Kolor lawy.
[A] Na zdjęciach to taki czarnoszarawy, nie?
[D] Ale ta świeża, wypływająca lawa na zdjęciach jest też czerwona, pomarańczowa powiedzmy. Ale ona na żywo była neonowa! Natura tworzy takie kolory neonowe? Wiesz, jakbyś sobie jakieś tipsy nakleiła super, takie były modne neonki – pomarańcze, żółcie. Takie bardzo rażące po oczach. No to to było rażące razy 100. Coś niesamowitego dla mnie, taki neonowy kolor.
No i byłyśmy na początku tej erupcji, więc mogłyśmy też bardzo blisko podejść krateru, stosunkowo blisko. Dzień wcześniej ludzie byli jeszcze bliżej. Aczkolwiek my, po szkole z geologią, no to miałyśmy świadomość, że to nie jest bezpieczne miejsce i nie można tak o, sobie blisko podchodzić. Że to jest aktywny teren, że w każdym momencie może się coś wydarzyć. Możemy nie zdążyć uciec z tego miejsca.
Bo też ta erupcja jest wyjątkowa. To nie jest wulkan z centralną, taką klasyczną erupcją punktową, że tutaj jest komora i z niej wybucha i fajnie. I możesz zrobić sobie, powiedzmy, jakąś granicę. Tylko to jest erupcja wylewna, szczelinowa, ze szczelin, które cały czas się tworzą (zwłaszcza na początku). I jak na początku szczelina miała, dajmy na to, kilkaset metrów, to potem to się już przerodziło w kilometry. Tak samo szczelina była wąska, a zaczęła się poszerzać. I kilka obok siebie powstało. Zaczęło się od jednego stożka rozbryzgowego – tak to się nazywa w geologii. Ludzie jak zobaczyli stożek rozbryzgowy, to: „O, patrz, to jest wulkan”. No bo to przypomina taki stożkowy wulkan. Ale to nie był wulkan, tylko po prostu stożek rozbryzgowy, powstały z tej erupcji liniowej, tej wylewnej.
Więc ta erupcja cały czas była i jest dynamiczna. Zmienia swój kształt i w miejscu, w którym myśmy stały wtedy, w każdym momencie mogła się otworzyć ziemia. Grunt nie był pewny. Zwłaszcza teraz to widzimy, że faktycznie, na tym miejscu, w którym myśmy stały, to niedługo później otworzyły się nowe szczeliny, zalała lawa teren. Za każdym razem, jak tam się idzie, to jest teren nie do poznania, bo tak drastycznie, dynamicznie się zmienia, taki potężny jest wylew lawy.
Tak więc my, będąc tam na samym początku, byłyśmy bardzo blisko tego wylewu lawy, więc z bardzo bliska mogłyśmy widzieć tę czerwoniutką magmę, lawę wydobywającą się na powierzchnię ziemi. Teraz trzeba dużo więcej przejść gór, by dotrzeć bliżej tej erupcji. No i też nie widzi się jej tak – no może nie to, że dobrze, bo dobrze to widać ją, jak jest pogoda – ale, wiesz, tej lawy czerwonej tak blisko jednak nie. No i niesamowite było obserwować, jak ta lawa się przemieszcza, jakie kształty po sobie pozostawia. Od razu my tutaj: „O, to jest lawa aa”, „To pahoehoe”, wszystkie te z podręczników zdjęcia. „O, ta ma dużo pęcherzyków”, „Ta jest gładka”. No po prostu coś niesamowitego.
I to, że też ta lawa nie tyle była czerwono-pomarańczowo-neonowa, co też taka srebrna, taka jakby aluminiowa. No po prostu niesamowite, naprawdę chciałoby się tam wtedy dotknąć. Takie było, wiesz, że ja chcę to dotknąć, ale nie wolno. No bo to jest bardzo zdradliwy teren. Ludziom się wydaje, że ta lawa sobie tak powoli wypływa, przecież mogę blisko podejść, przecież widzę, jak ona płynie. To przecież jak przypłynie, to sobie ucieknę. Tylko że nagle może się oberwać fragment stożka i dojdzie do takiego nagłego większego wypływu lawy. No różne rzeczy mogą się zadziać.
I też przecież wydobywanie się toksycznych gazów jest bardzo tam intensywne. Co prawda jest to zanieczyszczenie lokalne i w przypadku tej erupcji żadne zamknięcie przestrzeni powietrznej nie jest możliwe, to nie jest tego typu erupcja, która by zagrażała ruchowi lotniczemu. To jest lokalne skażenie, zanieczyszczenie, ale jednak jak się tam przebywa, to trzeba uważać. Były przypadki, że ludzie trafiali do szpitala, że właśnie zatruli się tym gazem, więc po prostu to nie jest tak, że idziesz sobie na lawę zobaczyć i sobie siedzisz tam nie wiadomo ile, patrzysz i wdychasz te opary. Właśnie proszą, żeby odwracać się tak, żeby te opary na ciebie nie leciały, żeby jednak czerpać te świeże powietrze, żeby za długo nie przebywać, żeby dzieci tam nie ciągnąć ze sobą, bo one gorzej to odczuwają. Tak więc jest to wiadomo: piękne, łatwo dostępne, ta erupcja obecna – bo ona znajduje się, wyobraź sobie, pomiędzy lotniskiem a stolicą. Czyli po drodze.
[A] Jak na tacy.
[D] Jak na tacy. I jeszcze dodatkowo przy małym miasteczku. Z miasteczka możesz sobie dojść na tę erupcję. Mieszkańcy tego miasteczka Grindavík byli przerażeni, gdy do tej erupcji zaczęło dochodzić, bo nie było wiadome, w którym miejscu dojdzie do tego wypływu lawy, a także czy w ogóle dojdzie do tej erupcji, bo po prostu było dużo wstrząsów.
Ale takich epizodów w przeszłości było wiele. Właśnie chyba w 2019 roku ostatnio taki epizod był, że ziemia straszyła. Że trochę się, wiesz, trzęsło, że mogła się ta ziemia otworzyć i nawet w tym miasteczku, w tym systemie wulkanicznym, który przebiega akurat przez to miasteczko. Bo teraz się obok w systemie otworzyła ta szczelina, po prostu ta magma się przesunęła do kolejnego systemu. Tak więc to była jedna wielka niewiadoma. No a gdyby się tak w tym miasteczku otworzyła, no to masakra. To ludzie by nie mogli mieszkać w tamtym miejscu.
Otworzyła się ta szczelina, erupcja zaczęła się dziać bardzo blisko tego miasteczka i może ona nie zagraża tak bezpośrednio ludziom, ale jeżeli będzie trwać bardzo długo, a jest takie prawdopodobieństwo, no to w najbliższym czasie zaleje drogę główną na południu półwyspu, jedyną możliwość przemieszczania się po południowej stronie tego półwyspu. Zostanie tylko taka główna droga północna.
No i chodzi o to, że naukowcy podejrzewają, że ta magma, lawa, która wydobywa się z głębi ziemi, pochodzi z tak głęboka, że może to być nawet płaszcz ziemski. Czyli w zasadzie niekończący się zbiornik magmy. Czyli może się bardzo długo wylewać ta magma. Nie tyle latami, co przez kilkadziesiąt lat, może kilkaset lat?
[A] To zdążę może zobaczyć.
[D] Zdążysz najprawdopodobniej. Może się utworzyć jeden wielki kopułowy wulkan tarczowy, to jest bardzo możliwe, mamy dużo takich wulkanów na Islandii. No i tego nie wiemy, nie wiemy co z tego finalnie wyniknie, bo nie mamy takiej wiedzy, żeby to zbadać. Nie potrafimy, na razie jest to dla nas niemożliwe. Na podstawie badania składu skał to tyle wiemy, że jest to bardzo prymitywna magma, lawa, która pochodzi z bardzo głęboka. Tak więc to nie jest wulkan, który ma komorę magmową prawie tuż pod powierzchnią ziemi, który ma jakby taki płytki zbiornik magmy, która się wyczerpie, tylko właśnie – no nie wiadomo. Jak do płaszcza ziemskiego, to ona się może wylewać i wylewać. Ale ostatecznie nie jest to tak bardzo niebezpieczna erupcja jak te, powiedzmy, klasyczne, które się kojarzy. Eksplozywne…
[A] Tak, które kojarzysz, że jest jeden stożek i puff, ciągle leci.
[D] Tak, kiedy wydobywa się dużo materiału piroklasycznego, dużo pyłu, dymu i tak dalej. Nie, to po prostu jest bardziej takim otwarciem ziemi, wylewa się lawa, trochę tryska.
Ale ten aktywny wulkan, ten nasz na Reykjanes, on w ogóle… Mówi się na niego Fagradalsfjall albo Geldingadalir, ale ostateczna nazwa prawdopodobnie powstanie jak już ta erupcja się już zakończy i będzie wiadomo, co to powstało. Ale najczęściej mówi się Fagradalsfjall. Tak nazywa się po prostu system wulkaniczny, w którym ta erupcja ma miejsce, oraz „stara góra”. „Fjall” to jest po prostu góra po islandzku. No i tak po prostu upraszczają ludzie, mówią Fagradalsfjall, co nie jest do końca poprawne, ale tak najczęściej mówią.
Tak więc stosunkowo to jest bezpieczna erupcja, ale trzeba sprawdzać te gazy, w jakim kierunku się rozprzestrzeniają, jaka jest ich intensywność. Jak jest za duża, jak robi się zbyt niebezpiecznie, to też szlak jest niebezpieczny. A też te szlaki się zmieniają, dlatego że lawa zalewa te szlaki i co jakiś czas jest jeden taki dostępny, drugi itd.
[A] Chciałam powiedzieć też, że na twojej stronie zrobiłaś taki bardzo fajny wpis, gdzie są linki do tych miejsc, gdzie można sprawdzić właśnie, jakie są gazy, jakie jest bezpieczeństwo czy komunikaty, czy przejezdność dróg. Więc jeśli ktoś miałby ochotę się wybrać, to ja to podlinkuję do tego wpisu.
[D] Mogę tak na szybko powiedzieć, że – bo dużo ludzi siedzi na Instagramie – na Instagramie jest taka bardzo fajna islandzka geolog, która nadaje po angielsku i w czasie początku erupcji prawie cały czas postowała. To było superźródło informacji takiej bardzo prosto podawanej, nie tylko właśnie dla geologów, którzy się znają, ale dla takich ludzi – turystów, bo są zaciekawieni tematem. I to jest geology_with_helga. Helga to jest imię, geologia z Helgą na Instagramie. Bardzo polecam, bardzo fajna dziewczyna.
Jak dojść do lawy aktywnej erupcji wulkanicznej w Fagradalsfjall? – naszmalyswiat.pl
Erupcja wulkaniczna w Fagradalsfjall – naszmalyswiat.pl
Geology with Helga – Instagram
Podlinkujesz resztę stron. Kilka podam ci islandzkich po angielsku. Mam też do polecenia 2 albo 3 nawet książki po angielsku o geologii. Ale one są świetnie napisane, nie są tak skomplikowane, a nawet, jak poruszają bardziej skomplikowane rzeczy, to są naprawdę fajnie opisane. Ja jedną z nich pokażę ci. Wiem, że tutaj nikt więcej nie zobaczy…
[A] Czerwona okładka…
[D] Czerwona okładka to jest Livin Earth. Outline of the Geology of Iceland. To jest książka, którą kupiłam w drodze powrotnej z mojego pobytu krótkiego pierwszego na Islandii. Chyba mówiłam o tym w pierwszym podcaście. Wsiadałam do samolotu, była księgarnia, tak sobie zaglądnęłam, zobaczyłam na tę okładkę, przeglądnęłam książkę i „Ja ją biorę! Ja tu jeszcze wrócę”. Tak więc to jest pierwsza książka moja w ogóle o geologii Islandii, bardzo fajnie napisana. Ale chyba jest najtrudniejsza z tych wszystkich, które mam.
Mam jeszcze taką, którą polecimy: Island, Thora Thordarsona i Ármanna Höskuldssona. Thor Thordarson to jest bardzo znany naukowiec i to jest super podręcznik, który oprowadza po miejscach. To jest jakby taki szlak… No może nie do końca, ale jest mnóstwo zdjęć, mapek, uproszczona historia geologiczna Islandii – bardzo fajna książka.
No i jeszcze ze Springera mam kilka, ale zwłaszcza ta: The Glorious Geology of Iceland’s Golden Circle. Golden Circle, czyli Złoty Krąg, to jest najpopularniejsza trasa turystyczna na Islandii, tam też znajdują się te wychodzące na powierzchnię ziemi płyty tektoniczne, park narodowy , Fingvellir. I to jest kolejna świetna książka dla osób, które planują np. przyjechać na Islandię, zwiedzić Golden Circle, bo to jest standard: jest gejzer, pola geotermalne, wodospady, krater, te bardzo ikoniczne, flagowe atrakcje geoturystyczne. No to jeżeli ktoś planuje i chciałby się dowiedzieć czegoś więcej, to to jest idealna książka, bo masz zdjęcie tutaj, liniami wszystko pozaznaczane, jak co powstało, bardzo prosto napisane. Ale też ten autor zrobił przynajmniej jeden, jak nie dwa filmy na Youtube ze swojej książki. Nawet można sobie po prostu zobaczyć. Więc to są 3 moje ukochane książki, które są super, są skarbnicą wiedzy bardzo prosto podanej i myślę, że wielu osobom się spodobają.
[A] Ja to mam tak, że książki i takie rzeczy – może nie naukowe tak stricte, ale takie informacyjne, jakieś podręczniki, przewodniki – Jezu, ja to mogę kupować i kupować!
[D] Ja też jestem uzależniona od tego.
[A] Bo to jest takie podjaranie na początku, jak narkotyk: patrzysz, przeglądasz, jesteś podjarana… Potem oczywiście to ustaje, ale z książką jest tak fajnie, że można ją w każdym momencie zdjąć z półki i sobie jeszcze raz przejrzeć albo przeczytać. Albo przed jakimś wyjazdem.
[D] Na Islandii bardzo dużo ludzi czyta książki i Islandia też jest znana z tego, że bardzo dużo czyta i wydaje książki. Aczkolwiek książki są drogie, bardzo drogie. I pamiętam, wiesz co, że ta książka, ona kosztowała mnie wtedy 5,5 tysiąca koron. A 1000 koron teraz to jest 30 złotych. Więc książki po kilkaset złotych potrafią nawet kosztować i to niezłych kilkaset złotych. No ale są super. Super wydawane, zwłaszcza te do geologii, przyrody. I zawsze lubię chodzić do księgarni, jak sobie to oglądam, to: „Ojej… Czy mogę sobie już pozwolić na kolejną książkę?”. Super są. A Islandia taka ciekawa, wulkaniczna.
Wulkaniczna wyspa, mnóstwo jest tych wulkanów, mnóstwo różnych wulkanów. Też niełatwo je tak sklasyfikować. Bo mamy tak jak Eyjafjallajökull w 2010 wybuch i wstrzymał ruch lotniczy, to wszyscy chyba pamiętają. No to to jest inny typ wulkanu – ten, który teraz ma swoją erupcję. Bo mamy takie stożkowe wulkany, centralne. Ale na Islandii jest tak, że możesz mieć wulkan, który jest już dawno wygasły, ale teren pod nim jest wciąż aktywny wulkanicznie. No i jak to sklasyfikować? Że to jest nadal wulkan czy już nie do końca? No i geolodzy sobie znaleźli, powiedzmy, jakieś na to rozwiązanie i określili na Islandii systemy wulkaniczne.
Same wulkany trudno jest policzyć, no bo właśnie te klasyfikacje są różne. I w niektórych źródłach spotkasz się z informacją, że na Islandii jest to 30 wulkanów, w innym, że 22, 32 itd. I chyba najlepiej jest mówić o systemach wulkanicznych, które mogą zawierać wulkan centralny, jak i roje szczelinowe – tak to się profesjonalnie nazywa, czyli nagromadzenie tych szczelin, z których wypływa lawa. Albo tylko to, tylko to. I takich systemów na Islandii najczęściej mówi się, że jest 30, 28, 32 – w zależności, jak kto policzy. Więc tyle jest systemów, które są ułożone tak wzdłuż tego grzbietu śródatlantyckiego czy starych jego przebiegów. Bo on jakby tak przeskakiwał – i to nie jest tak, że to jest jedna prosta linia, tylko ona ma jeszcze takie odgałęzienie i jeszcze kilka innych kresek. Bo jakby ten grzbiet przeskakiwał i to jest coś dziwnego, dlatego kwestionują pochodzenie Islandii. Ale w to ja się nie będę zagłębiać.
W każdym razie tych wulkanów jest dużo, są różne i to jest świetne miejsce, żeby sobie po prostu zobaczyć, jak wygląda wulkan, stratowulkan, wulkan pod lodowcem, wulkan kopułowy, wulkan szczelinowy teraz.
Previous
Next
[A] Słuchaj, Demi, masz jeszcze trochę siły, żeby porozmawiać? Bo mam dwa pytania, dwa zagadnienia.
[D] Tak.
[A] Już opowiedziałaś o tej ostatniej, najnowszej erupcji i o tym, że może być niebezpiecznie. Powiedzmy, że słucha nas teraz osoba w 2021 roku. I jest na Islandii albo się tam wybiera i bardzo chciałaby zobaczyć. Jak mądrze podejść do takiego wulkanu? Bezpiecznie po prostu. Jak się przygotować?
Bo już powiedziałyśmy, że jest łatwo dostępny, jest w drodze z lotniska do stolicy, powiedziałyśmy, że są szlaki, na twojej stronie jest nawet mapka tych szlaków, z której strony można różne opcje wybrać, jakąś łatwiejszą, trudniejszą, dłuższą, krótszą. Ale co zrobić, żeby to było jak najbardziej bezpieczne?
[D] Każde wyjście z domu zaczynamy od sprawdzenia pogody, warunków drogowych. Chociaż teraz są w porządku, bo mamy lato. Ale pogoda i emisje toksycznych oparów z erupcji, a najlepiej jest zobaczyć sobie na kamerkę. Bo jest kilka kamerek dookoła tej erupcji i cały czas są streamy na żywo na Youtube. I po prostu jak się zastanawiasz: „Hmm, czy tam będzie cokolwiek widać?” albo „Czy jest bezpiecznie?”, to właśnie można sobie sprawdzić na stronie, którą podasz, z emisją toksycznych gazów. To raz.
A także właśnie można zobaczyć sobie na wideo, czy warto tam iść. Kilka dni temu byliśmy, podeszliśmy sobie kawałek do lawy. Nie blisko erupcji, bo szliśmy z naszym trzylatkiem. On bardzo chciał zobaczyć po raz pierwszy w życiu prawdziwą, świeżutką lawę, więc wybraliśmy się tam z nim. Ale nie podchodziliśmy blisko. I byliśmy też tylko na chwilę. Wyjechaliśmy w pięknej pogodzie, słonecznej, niebo bez chmur, a w momencie przekroczenia miasteczka Grindavík – koło tego miasteczka znajduje się ta erupcja – niskie chmury, tak wilgotno, ponuro. Nie było już takiego ładnego krajobrazu, nie było widać gór itd. Więc warto sprawdzić sobie tę kamerkę, jak to tam wygląda.
Należy obrać właściwy szlak, tak jak już myśmy trochę powiedziały, że są różne szlaki. I do swoich możliwości. Są różne, jest jeden długi (w tym momencie, bo szlaki mogą się zmienić, bo ta lawa może je zalać). Jest taki trudniejszy, bardziej wymagający, ale nim dojdzie się bliżej erupcji. Ale są też krótsze, którymi dojdzie się po prostu do spływającego jęzora lawy, jeszcze bardzo gorącego, dymiącego, tak więc to zależy od tego, co chcemy zobaczyć, od naszych możliwości. Oczywiście trzeba się ubraniowo dobrze przygotować, bo to, że ziemia tam jest gorąca, to jedno. Ale jednak klimat jest chłodny, surowy, zimny, pogoda często się szybko zmienia.
I niestety było tak… Nie trzeba iść w stronę wulkanu, żeby się coś złego stało. Niestety pogoda islandzka jest na tyle zdradliwa, że może być przyczyną różnych tragedii. Tak więc to dwa – przygotować się ubraniowo. Buty mieć odpowiednie, takie wysokie, ponad kostkę, z odpowiednią podeszwą, tak jak po górach – trekingowe.
[A] Takie górskie, nie żadne trampeczki.
[D] Nie, nie, nie. Dlatego że ta skała wulkaniczna jest bardzo ostra i po prostu może rozpruć, zrobić dziury w butach. Warto mieć dobre buty, ale może nie takie ulubione, no bo mogą się troszeczkę poniszczyć. Chociaż ja mam od kilkunastu lat jedne buty górskie, które nie widać, żeby jakkolwiek były nadszarpnięte po jakichkolwiek wędrówkach górskich. Ale jednak może tak być, że buty się trochę poniszczą. Na to warto być nastawionym.
Najlepiej mieć odzież, bieliznę termiczną. Ja mam z merino, bardzo sobie chwalę. Czyli taką cieniutką bieliznę, cieniusieńkie leginsy, bluzkę z długim rękawem i na to ubranie: czyli nie dżinsy, ale najlepiej spodnie sportowe albo takie wodoodporne, wiatroszczelne, tak samo kurtka. W zależności od temperatury. Ale warto się dobrze zabezpieczyć.
Czy maseczki zwykłe pomogą na te gazy? No niekoniecznie. Wiadomo, najlepiej mieć te specjalistyczne, ale te są albo bardzo drogie, albo korzystają z nich naukowcy, osoby, które długo tam przebywają, jakieś służby. Warto nie podchodzić bardzo blisko lawy, chociaż wiem, że to kusi zdecydowaną większość.
[A] Chciałam o to zapytać, bo cały Instagram i Youtube i wszystko, co możliwe…
[D] Tak, to jest zalane zdjęciami takimi, że ludzie podchodzą na centymetr. Ja też byłam bardzo blisko z moją przyjaciółką chociażby, z Kamilą, którą bardzo serdecznie pozdrawiam, wiem, że słucha, będzie słuchać [śmiech]. Bo to jest magnes, to cię tak wciąga, więc przynajmniej warto mieć świadomość tego, czym to się może skończyć. My miałyśmy taką świadomość, że idziemy w miejsce erupcji i może nam się coś stać. No bo to, że jest świeżo przez turystów wydeptany szlak na dziko, to raz. I to, że – powiedzmy – jest w miarę w takiej odległości od erupcji, że mamy jakieś poczucie bezpieczeństwa. Ale dwa, to wciąż to jest dziki, nieznany, nieprzewidywalny wulkaniczny teren. Tak jak mówiłam, w każdym miejscu może powstać nowa szczelina, nawet jak teoretycznie jesteśmy daleko od miejsca, gdzie lawa wypływa, to pod naszymi nogami również może się rozstąpić ziemia i może dojść do tragedii.
Tak więc różne takie wydarzenia nagłe, nieoczekiwane, których byśmy nie wyobrażali, nie spodziewali się, mogą się wydarzyć. No i to, żeby faktycznie nie wdychać tych oparów, żeby szukać świeżego powietrza, żeby nie przebywać tam długo. Ale wiadomo, wulkan wciąga. Po prostu chce się tam być i chce się być jak najbliżej.
Ale na pewno czego nie robić, to oprócz tego, żeby nie podchodzić za blisko i nie wdychać, to nie próbować wchodzić na lawę. Niby już zastygniętą, bo jest czarna, ale to jest tak, że ta lawa może bardzo długo stygnąć. Latami nawet! Ona może w różnych miejscach przed bardzo długi czas parować, czyli to nam będzie mówić, że jest gorąca. Ale nawet jak człowiek widzi, że jest powierzchnia lawy ciemna, taka skorupka, że ona się tutaj po brzegach odłamuje, że w sumie jest już nawet chłodna, że mogę sobie ręką, młotkiem odłupać i wziąć do ręki i jest takim już kamieniem, skałą, to… jak sobie staniemy metr dalej, to możemy się zapaść, bo pod tą skorupką jest wciąż płynąca, gorąca na kilkaset stopni Celsujsza lawa.
[A] Po prostu uważać, być świadomym tego.
[D] Ale widziałyśmy z Kamilą różne zdjęcia, filmiki, rozmawiałyśmy o nich. Jak właśnie ludzie sobie wchodzą na lawę, jak spacerują, co po prostu jest bardzo niebezpieczne. Nawet był taki filmik geologa, chyba ze Stanów, amerykańskiego, który chodził po lawie – ledwo co zastygła na powierzchni. To jest bardzo zły przykład. Bo o ile ktoś ze świadomością wchodzi i sobie zdaje sprawę, że może mu się krzywda stać, to jednak inni mogą nie mieć tej świadomości, naśladują. No i to też problem dla służb, dla ratowników.
[A] Dokładnie. Rozmawiamy już dość długo, ja bym mogła ten odcinek zrobić nawet pięciogodzinny, ale nie wiem, jak serwer. Nawet nie wiem, czy mam tyle miejsca na serwerze, żeby taki odcinek dać. Ale jeszcze ostatnie pytanie. Bo może być tak, że ja ten odcinek podzielę na dwa. Więc spoko, ile jeszcze masz sił, to tak szybko cię wykorzystam, że tak powiem ładnie.
Bo powiedziałyśmy o tych książkach. Że one są drogie. Generalnie nie wszystkie, romansidełko czy kryminał to jeszcze spoko, ale już takie książki fachowe, które mają dużo informacji, map, wykresów, no które mają za sobą dużo wiedzy i był research itd., to one kosztują, bo to jest ogromna praca, dużo czasu, wiedzy. To nie jest tak, że ktoś sobie siada i pisze romansik… Nie mam też oczywiście nic do tego, bo to też jest na pewno trudne i wymagające. Ale chodzi mi o to, że taka osoba musi naprawdę mieć dużą wiedzę.
[D] No i też wydać mnóstwo pieniędzy, czy to uniwersyteckich, czy to z własnej kieszeni, żeby przeprowadzić różne badania, więc to jest jak najbardziej zrozumiałe. Ja nie żałuję, ale jednak jest to wydatek faktycznie.
[A] Chciałam do tego zagadać, co mi napisałaś wczoraj bądź też przedwczoraj: o waszych planach. I już mówię: „Kurczę, ale megatemat!”. Już też mam takie zajawki, że od razu kupuję, chcę to zobaczyć, to jest może naiwne… Ale opowiedz o waszym pomyśle.
[D] To jest pierwsze miejsce, w którym mówię o tym publicznie, bo ja o wielu swoich pomysłach nie mówię bardzo długo, dopóki nie jestem ich pewna albo dopóki się już nie zaczynają dziać. Aczkolwiek jesteśmy w takim geoturystycznym temacie, że muszę o tym… Po prostu czuję, że to jest ten czas, to miejsce.
[A] Śmiało.
[D] A więc już dawno temu, kilka lat temu, wpadłam na pomysł, że wydam przewodnik geoturystyczny po Islandii. Miałam kilka propozycji od różnych wydawnictw, żeby napisać jakąś książkę, jakiś przewodnik po Islandii. Ale miałam takie poczucie, że to już było, że są inni, którzy pisali podobne rzeczy, że to nie jest to. Że ja muszę coś spokojnie. Dojdę do tego, co będę chciała napisać, bo od kilku lat piszę bloga, udzielam się w jakiś sposób, więc na pewno chciałabym też w taki sposób – w inny sposób – wydać tę wiedzę, to swoje hobby, podzielić się nim w jeszcze inny sposób niż tak tylko w internecie, na blogu. Na przykład książką, o której właśnie zaczynam mówić.
[A] Nie krępuj się, będzie dobrze.
[D] Wymyśliłam, że to nie będzie książka o naszej historii, jak to się stało, że znaleźliśmy się na Islandii i jak nam się żyje albo zwykły przewodnik turystyczny po Islandii, bo takich jest dużo, są super i nie chcę przepisywać, robić czegoś podobnego. Ale nie ma geoturystycznego przewodnika po Islandii. I taki mam pomysł i to się właśnie zaczęło dziać. Z moją przyjaciółką Kamilą, która jest geologiem i która tutaj skończyła studia magisterskie na Islandii. Zaprosiłam ją do tego projektu. I tak, zabieramy się do pracy nad tym przewodnikiem geoturystycznym i to nie będzie taki typowy przewodnik, w którym znajdziemy typowe, już oklepane trasy turystyczne, które też z łatwością można znaleźć wszędzie indziej, na blogach, chociażby u nas na blogu czy na innych stronach internetowych, w innych książkach. To będzie popatrzenie na Islandię troszeczkę z innej strony i pokazanie troszeczkę innych miejsc. Zaproponowanie nowej trasy turystycznej, też omówienie w zasadzie tego, o czym tutaj dzisiaj nie zdążyłam powiedzieć, co też myślałam, że powiem. A może to dobrze, bo może zostawimy to na książkę albo właśnie na oddzielny film o efektach wulkanizmu, które zachwycają turystów.
Czyli w przewodniku planujemy opisać w przystępny sposób geologię Islandii, żeby mieć taką bazę, wyobrażenie, żeby móc – podróżując po Islandii – wiedzieć więcej, kiedy to wszystko się zaczęło, jak to się dzieje, o tych wszystkich procesach. Przejść do tych obiektów geoturystycznych, różnych rodzajów, jakie tutaj mamy na Islandii, które będą opatrzone wieloma zdjęciami. Kiedy będziemy w terenie i popatrzymy sobie do tego przewodnika, to nawet jak nie będziemy w tym samym miejscu, to będziemy umieli czytać z terenu, co to jest. Więc to jest dla mnie bardzo ważne i to będzie się też wiązało z wieloma podróżami, które musimy i muszę odbyć, żeby zebrać materiał do tego przewodnika. Bo to nie będzie po prostu przysiąście kilkurazowe do laptopa i pisanie…
[A] Kopiuj, wklej, tłumacz, przepisz…
[D] Tak, tylko też właśnie jeżdżenie po zakamarkach mniej znanych. Tam, do miejsc, w których znajdziemy te różne formy. Następnie będzie zaproponowany szlak, a także dużo mapek klasycznych szlaków, takich na szybko. Wiesz, że człowiek chce zobaczyć ten słynny szlak Złoty Krąg – Golden Circle – dobra, to tam z tyłu jest, wiesz, fajna mapka, są opisane miejsca. Tylko tak pokrótce, bo też chcę, żeby ten przewodnik był kompletny, żeby jednak zaspokajał potrzeby wielu osób, żeby nie tylko był dla takich stricte pasjonatów geologii, tylko też dla tych osób, które dopiero zaczynają albo są otwarte na to. Czyli które znajdą nowe dla nich informacje, wiadomości, które czegoś się nauczą, ale właśnie też znajdą coś takiego bardziej powszechnego, co jest często szukane.
Poruszymy też kwestie geoparków, bo mamy geoparki na Islandii, ochrony geoobiektów, geodziedzictwo, tak więc skupimy się na tej geoturystyce.
Wiadomo, każdy przewodnik po Islandii mówi o tych obiektach turystycznych, bo jednak Islandia z tego jest znana, ale skoncentrujemy się tylko na nich. Bardziej podejdziemy może naukowo do nich, w sensie, że wytłumaczymy, dlaczego tak się dzieje, a nie tylko co to jest. Tak bardziej dogłębnie i to też wiąże się z tym, że to będziemy się opierały na różnych badaniach, różnych pracach naukowych islandzkich naukowców. Więc tak, to będzie pewnie wielomiesięczna praca.
[A] Macie jakiś plan albo jakieś ramy, albo chociaż wyobrażenie, ile to może czasu zająć? Bo to jest, tak jak opowiadasz, dużo pracy.
[D] Dużo pracy. My po prostu w tym przypadku działamy stylem pracy islandzkim, czyli na spokojnie, bez pośpiechu, na luzie. Oczywiście nie chcemy tego rozwleczyć nie wiadomo na jak długo. Mam cichą nadzieję, że w przyszłym roku by się udało to zamknąć. Ale też nie chcę tak, żeby tylko „wyszło”. Ale myślę, że to w miarę zgrabnie napiszemy. Możliwe, że nasze pomysły będą się troszeczkę zmieniać, będą ewoluować, ale tak, to jest postanowione, bo czegoś takiego nie ma. I myślę, że to jest dobry moment na taki inny przewodnik geoturystyczny Islandii. Zwłaszcza że mamy tę erupcję aktywną na Islandii, że powoduje to, że ciekawość ludzi tej geologii jest większa.
[A] Jak opowiadasz, tak siedzę… Mam gdzieś w głowie te lekcje ze szkoły. Ja pamiętam, że w szkole coś takiego było – nie mam pojęcia absolutnie czy jeszcze coś takiego ma miejsce i ma sens – że na koniec roku albo jak były jakieś konkursy, to dawali nam książki. Np. podziękowania, jak ktoś jakieś oceny zdobył czy cokolwiek. Nie wiem, czy kojarzysz coś takiego. Ja dostałam np. atlas, coś w tym stylu.
[D] Tak, coś kojarzę.
[A] To powiedzmy możemy zrobić akcję w Polsce dla uczniów, którzy zdobyli piątki z geografii – dostaną Twój przewodnik. Dla osób, które się interesują.
[D] Jak najbardziej, pewnie, że tak. Propagowanie takiej wiedzy jest super. Musimy po prostu przekonać osoby, które niekoniecznie lubią się z geografią, że to jest naprawdę fajne. Historia Ziemi naprawdę jest ciekawa. Im więcej będziemy wiedzieć, co się działo, tym też będziemy więcej wiedzieć, co może się zadziać w przyszłości i jak sobie możemy z tym poradzić. Bo jednak przyroda to jest potężna siła, od której nasze życie jest uzależnione. Im lepiej ją rozumiemy, tym lepiej będziemy sobie umieli z nią żyć, po prostu.
[A] I chronić.
[D] I chronić, oczywiście.
[A] Ja o tej szkole to oczywiście pół żartem, pół serio, ale już w dorosłym życiu, kiedy się kończy szkoła, kiedy już nie musisz tam zakuwać do sprawdzianów…
[D] Zapomina się o wielu rzeczach.
[A] Zapomina się, ale jak już masz ten czas, jesteś dorosłą osobą, no to może w niektórych osobach jest takie zainteresowanie: „Kurczę, to było w sumie ciekawe, czemu w szkole tego nie lubiłem?” A teraz np. jest fajne i wiadomo, ludzie teraz mega dużo podróżują, porównując z tym, co było kiedyś.
[D] Ale ja teraz tak mam. Przecież jestem już parę lat po studiach, 5,6… W 2016 skończyłam. No to teraz jak sobie siadam do tych moich starych podręczników czy do książek nowych naukowych, no to sobie myślę: „Kurczę, no fajnie, że miałam to na studiach, jak fajnie, że ja mogę sobie to przypominać, jak ja mogę sobie pogłębiać tę wiedzę”. Idę w jakimś konkretnym kierunku, który mnie interesuje, zamieszkałam na Islandii, bo mnie ona tak geologicznie zainteresowała, czyli wszystko, co związane z wulkanami mnie w geologii najbardziej interesuje. Najmłodsze skrawki ziemi. Powiedzmy, że geologia Polski mnie mniej interesuje, nie jest dla mnie tak fascynująca jak to, co się dzieje tutaj. Ale każdy ma inaczej, każdy sobie znajduje swój kierunek, a ja się bardzo cieszę, że jestem w miejscu, w którym mogę rozwijać taką moją małą pasję do geoturystyki.
No i to jest fajne, bo też takie książki czy chociażby blogi różnych osób, które opowiadają o różnych tematach, powodują to, że można sobie właśnie u siebie troszeczkę rozwinąć jakieś zainteresowanie. Cieszę się, że ktoś jest choć trochę zainteresowany tym, czym ja się interesuję. Czym staram się w najlepszy sposób podzielić. Jest mi naprawdę miło i cieszę się, że ta geoturystyka jest rozpowszechniona, bo faktycznie dziedzictwo geologiczne jest bardzo ważne do zachowania dla przyszłych pokoleń, żeby wiedzieć więcej i umieć sobie radzić w przyszłości w różnymi rzeczami. I nawet zarabiać pieniądze – no bo złoża [śmiech]. Tak naprawdę to są bardzo różne tematy, które się rozwijają z geologii.
[A] Ciekawe! Słuchaj, dziękuję ci bardzo, bardzo, bardzo serdecznie za rozmowę. Jak wspomniałam, może podzielę ten odcinek na dwa. Prawdopodobnie to zrobię.
[D] Bardzo dziękuję, pozwalam! Rób, jak uważasz, ja jestem zawsze otwarta na rozmowę. Jeżeli jeszcze ktokolwiek byłby zainteresowany jakimś tematem związanym z Islandią, to jak najbardziej. Przede wszystkim taką stroną turystyczną, przyrodniczą, może nawet i życiową, od strony emigranta [śmiech].
[A] To dla przypomnienia: Nasz mały świat, wasz blog, Youtube.
[D] Naszmalyswiat.pl to jest nasz blog podróżniczo-parentingowy z Islandii. O tej samej nazwie, czyli Nasz mały świat, mamy również kanał na Youtube, gdzie wrzucamy i vlogi takie codzienne, i takie bardziej turystyczne. No i oczywiście Instagram, nawet czasami TikTok z informacjami, ciekawostkami z Islandii – Nasz mały świat. I chyba tyle. A mam nadzieję, że niedługo będzie i Spotify, ale nie że podcast, tylko moja muzyka.
[A] Bo ty masz dużo pasji, dziewczyno. Jeszcze śpiewasz do tego.
[D] Strasznie dużo, ale mówię to i chcę zmobilizować męża, żeby mi wreszcie założył [śmiech]. Mam tam piosenkę. U mnie to są dwie główne rzeczy: i muzyka, i ta geoturystyka. Nagrywam płytę i piszę przewodnik, takie trochę dwa skrajne, ale jakby dają mi poczucie realizacji i jak jednym się zmęczę, to drugim odpoczywam i tak na zmianę.
[A] To jest bardzo w ogóle fajny pomysł na wszystko, co się robi w życiu, żeby nie mieć tylko tej jednej…
[D] Tak, bo powiem ci szczerze, że czasem – jak tam długo siedzę w książce jakiejś i cisnę o wulkanach czy piszę jakiś tekst – to: „O Jezu, już muszę wyjść, już muszę skończyć, już mi się nie chce”. Już się w głowie kotłuje. No to wtedy idę i sobie pośpiewam albo pogram na skrzypcach, bo właśnie też się uczę grać na skrzypcach, sobie wymyśliłam ponad rok temu: 29 lat, przecież to nie jest za późno, żeby zacząć się uczyć grać na skrzypcach.
[A] Nigdy nie jest za późno.
[D] Ale wiesz co, to myślenie mi się zmieniło właśnie na Islandii. Bo w Polsce wszyscy mi mówili: „Masz 15 lat, to jesteś już za stara, żeby wziąć skrzypce”. Teraz miałam 29, wreszcie wzięłam, bo tu mi powiedzieli, że nigdy nie jest za późno na realizację swoich jakichś marzeń. Nawet najbardziej trudnych do zrealizowania. Więc jak już wszystko mnie męczy, to biorę te skrzypce. A jak mnie skrzypce zmęczą, to wracam na wulkan.
[A] Można spuentować to tak bardzo ze Skandynawii, bo też ten podcast jest taki skandynawski, powiedzmy: jest tu coś takiego, że nie jest za późno. Nigdy nie jest za późno przede wszystkim na żadną aktywność fizyczną. Jeśli chcesz zacząć biegać, pływać, cokolwiek, pływać kajakiem, no to robisz to, kiedy czujesz na to ochotę.
[D] I ja to zrozumiałam właśnie na Islandii. Że w każdym momencie swojego życia możesz wymyślić coś nowego. Damian, jak pracował przez chwilę w takiej jednej firmie, to miał nad sobą managera, kilka lat starszego chłopaka od siebie – miał z 30 lat? I wiesz, superpraca, dobrze zarabiał, ustawiony życiowo i nagle stwierdza, że rzuca wszystko i idzie na studia. No bo nigdy nie jest za późno, żeby coś zmienić w swoim życiu. Żeby czy zacząć studia nowe, czy dorobić jakiś drugi kierunek, więc tutaj nikogo to nie dziwi.
Ale w Polsce miałam takie poczucie… Wiesz, ja 2 lata później na studia poszłam. I mnie się wtedy wydawało, że ja już jestem strasznie stara. Że to już jest tak późno, że wszyscy się będą ze mnie śmiać i że jestem jakaś gorsza, wiesz? I że w ogóle ludzie, którzy nie idą na studia, są gorsi itd. A każdemu się inaczej w życiu układa, każdy jest inny. I właśnie na Islandii to zobaczyłam, że „Hej, na wszystko jest czas, każdy może robić to, na co tak naprawdę ma ochotę i się może na różny sposób realizować”. Bardzo mi się zmieniło to podejście do życia i faktycznie – jest ono takie bardziej skandynawskie. I to mi się bardzo podoba. I to polecamy każdemu, żeby trochę odpuścić.
[A] Tak, odpuścić, nie spinać.
[D] Spełniać się w swoich tych zainteresowaniach, w przyrodzie żeby przebywać też więcej, żeby odpoczywać. To jest taka filozofia skandynawska bardzo.
[A] No to co, Demi. Czekamy na płytę, czekamy na przewodnik.
[D] Bardzo dziękuję.
[A] Miłego popołudnia!
[D] Wzajemnie! Bardzo dziękuję za tę drugą rozmowę. Bardzo mi miło i cóż, wszystkiego dobrego wszystkim [śmiech]. Skandynawskiego luzu i wulkanów śniących się po nocach.
[A] No to na pewno – to mi się może dzisiaj przyśnić, szczerze mówiąc. Trzymaj się!
[D] Dzięki, wzajemnie!